- Kategoria: Publicystyka społeczna
- Michał
Budżet obywatelski czy budżet radnych?
Wielu radnych swoją rolę i wartość widzi w skutecznych działaniach w swoim osiedlu, na swojej ulicy. Tu zrobić kawałek chodnika, tam zainstalować kosz na śmieci czy zasadzić drzewko. Działania proste, trafiające do mieszkańca i co najważniejsze – bezpieczne. Bo gdyby taki radny chciał publicznie pokazać jak widzi sieć placówek oświatowych, kwestie gospodarowania przestrzenią w jakimś rejonie miasta czy politykę obrotu nieruchomościami gminnymi już tak łatwo by nie było. Radni to czują i wybierają te mniejsze sprawy. Ostatnio dostali kolejne narzędzie, budżet obywatelski, który jak sama nazwa wskazuje jest nieco innym budżetem niż ten, który jest we władztwie radnych i powinien być tworzony z myślą o innych obywatelach niż obywatele radni. Ta, wydawać by się mogło, oczywista oczywistość nie jest jasna dla niektórych radnych i co najgorsze, gdy chce się im to pojaśnić, trzeba być przygotowanym na ostrą reakcję sprzeciwu a nawet napaść. Ostatnio miałem taką „przygodę poznawczą”, gdy pozwoliłem sobie na f wyrazić wątpliwość co do stylu pracy Bogusława Cioka i Adama Cioka. Ale do rzeczy...
Budżet obywatelski (uchwała Rady Miasta X/76/2015 z późn. zm.) jest inicjatywą obywatelską, którą należy rozumieć jako formę konsultacji społecznych w sprawie przeznaczenia części wydatków z budżetu miasta na wskazane przez mieszkańców projekty zadań do realizacji w kolejnym roku budżetowym. Prawo zgłaszania projektu ma każdy mieszkaniec naszego miasta, który ukończył 16 lat. Projekty, które uzyskały poparcie przynajmniej 50 mieszkańców (sformalizowana procedura) mogą zostać złożone w Urzędzie Miasta i poddane ocenie formalnej. Następny etap to ocena merytoryczna (przez „resortowe” komórki Urzędu) i przekazanie projektów do zespołu opiniującego, który przygotowuje ostateczną listę projektów pod głosowanie mieszkańców. Tu zwracam uwagę, że zespół opiniujący, oprócz sekretarza miasta, tworzą sami radni Rady Miasta – przewodniczący Rady Miasta, przewodniczący Komisji Budżetu... oraz przedstawiciele wszystkich klubów radnych. I wydawać by się mogło, że wszystko jasne.
Rola radnych w procedowaniu kończy się więc na opracowaniu listy a tymczasem w różnych miejscach słyszymy/ czytamy jak to radni pilotują niektóre projekty, dziękują za wsparcie po głosowaniu czy wręcz identyfikują się - „to sukces nie tylko mój ale wszystkich mieszkańców osiedla”. Dlaczego?
W budżecie miasta część „obywatelska” jest mniej niż znikoma – to około 0,25%. Czy nie można przeznaczyć jej na działania naprawdę obywatelskie bez przyzwolenia na zawłaszczanie tego maleńkiego poletka przez radnych? Bo zgodnie z duchem i literą prawa chodzi tu o wywołanie zainteresowania, organizowania i motywowania do działań zwykłych ludzi. Z pewnością ingerencja radnych nie będzie temu sprzyjać. Myślę, że już możemy mieć obawy, o czym świadczą liczby (podaję za K.W.):
rok 2016 – zgłoszono 38 projektów, po weryfikacjach głosowano nad 24
rok 2017 – zgłoszono 24 projekty, po weryfikacjach głosowano nad 15
rok 2018 – zgłoszono 20 projektów, po weryfikacjach głosowano nad 11
rok 2019 – zgłoszono 16 projektów, po weryfikacjach głosowano nad 13
Czy spadek ilości zgłaszanych projektów nie świadczy o zamieraniu idei, zanim się jeszcze na dobre urodziła? Czy spadek nie jest aby skutkiem działań radnych, promujących wybrane projekty, co może zniechęcać mieszkańców, którzy na taką promocję nie mogą liczyć? Są też inne pytania. Dobrze , że wkrótce nowi radni i nowa kadencja. Miejmy nadzieję , że właściwa refleksja przyjdzie....
Jan Janiec