- Kategoria: Wywiady
- User
Chciałabym jeszcze śpiewać (audio)
Koncert „Patrycja Zarychta i goście” przeszedł do historii artystycznych wydarzeń miasta Skarżyska. Można oczywiście się spierać o organizacyjną niedoskonałość całości imprezy, ale jedno jest pewne, talentu i umiejętności wykonawcom należy tylko pogratulować.
.
P.Sz. – Pomysł powstał dawno temu. Miało być tak, że Patrycja, córka Krzysztofa miała śpiewać, a mój syn Michał, wtedy już student uczelni muzycznej miał jej akompaniować. Szukaliśmy do tego okazji, bo to oni mają być kontynuacją naszych wspólnych zainteresowań. Z czasem jednak ten pomysł się rozrósł do perkusji i kontrabasu. Kiedy Patrycja wybrała repertuar okazało się, że potrzebna jest gitara basowa, instrumenty dęte i syntezatory. Wyszło na to, że potrzebowaliśmy pomocy od innych muzyków.
Ile czasu zajęło Wam przygotowanie do imprezy?
K.Z. – Wolelibyśmy o tym nie mówić, ale powiem tak. Dużo pracy włożył w to Piotr. Nie dość, że zorganizował prawie całość, to rozpisał muzykę na poszczególne instrumenty tak, aby wszyscy na dwa dni przed koncertem wiedzieli, o co chodzi.
P. Sz. – Było mnóstwo pracy, ale najważniejsze, że daliśmy radę.
P.Z. – Język muzyki nie dzieli na starych i młodych. Jest wspólny dla wszystkich. Dzięki temu jest zrozumiały dla muzyków. Jak ktoś gra improwizacje to inni intuicyjnie podchwytują temat.
|
|
|
|
|
|
Patrycja, wcześniej miałaś już okazję śpiewać dla publiczności. Czym się wyróżnił ten występ od pozostałych?
P.Z. – Przeważnie były to krótkie występy, a ten był moim pierwszym koncertem. Musiałam włożyć więcej pracy, bo też i utworów, które zaśpiewałam było więcej. Poza tym prowadziłam go, co nie było łatwe.
Jesteś zatem po swoim pierwszym koncercie. Co czujesz?
P.Z. – Niedosyt. Z wielką chęcią wyszłabym teraz na scenę i dalej śpiewała.
Twoje plany na przyszłość?
P.Z. – Na pewno będą związane z muzyką.
Co dalej?
P.Sz. – Dobrze byłoby nie poprzestać na tym jednym koncercie. Jeżeli będzie taka potrzeba, z chęcią zagramy go jeszcze raz.
Czy dla Ciebie było to jakieś kolejne granie? Czy było to coś szczególnego może nawet dla Was dwóch osobistego?
P.Sz. – Nasze rodziny przyjaźnią się od dawna. Myślę, że to było coś szczególnego. Patrycja właściwie zmusiła tatę, Krzysztofa do zagrania na scenie, co zresztą mu się udało.
K.Z. – Dzięki! To bardzo miło z Twojej strony Piotrze. Jestem pod wrażeniem Twojej szczerości.
Czy to znaczy, że zaskoczyłeś sam siebie?
K.Z. – W pewnym sensie tak. Ja po prostu musiałem zagrać. I to zrobiłem.
Czy obawialiście się, że coś nie wyjdzie?
K.Z. – Może Piotr miał obawy, ale ja nie. Jego profesjonalizm zadziałał na sto procent. Powiem szczerze - trema była do ostatka, ale mistrz ceremonii trzymał rękę na pulsie.
© Rozmawiał: Maciej Wesołowski, Foto : Maciej Wesołowski / TSK24 Team