- Kategoria: Wywiady
- User
Śpiewaczka
Obdarzona niezwykłym talentem wokalnym nie popada w gwiazdorstwo. Kiedy śpiewa najważniejszy dla niej jest szczery przekaz.
Joanna Lalek niedawno wystąpiła na IV Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w kościele św. Ludwika w Bliżynie.
W towarzystwie swojego męża, Grzegorza, który akompaniował jej na skrzypcach i Tomasza Piętaka – organy, połączyła muzykę baroku z gospel pozostawiając tym samym publiczność pod wrażeniem jej wielkiego talentu.
Wywiad z Joanną Lalek – klawesynistką, wykonawczynią utworów muzyki barokowej i gospel.
.
Instrument – klawesyn. Śpiew – barok. Muzyka – kameralna. Zastanawiam się jak połączyć z tym jazz i gospel?
- No, to jest możliwe. Jest to kwestia wieloletniego obsłuchania się. Nie tylko technicznego wydobycia dźwięku w różnych gatunkach, choć to też jest bardzo ważne, ale obycia się w określonej estetyce. Jak ktoś jest muzykalny zawsze sobie z tym poradzi.
Jednak muzyka i śpiew baroku jest daleki od tych gatunków?
- To prawda ale powinno być tak, że człowiek wykształcony muzycznie, dysponujący już wykształconym aparatem wykonawczym, czy to instrumentalnym czy wokalnym z łatwością powinien wejść w ten gatunek i bez większych trudności go zinterpretować .
Czyli śpiewanie baroku, jazzu i gospel nie sprawia Pani żadnych trudności?
- Nie. Uwielbiam barok, uwielbiam jazz i uwielbiam gospel. Choć do tego ostatniego gatunku mam specyficzne podejście. W moich wykonaniach nie ma sekcji rytmicznej i nie ma chórku. Te utwory potraktowałam bardziej kontemplacyjnie.
Który z wykonywanych przez Panią utworów tak naprawdę jest gospel a który Negro spirituals?
- To się miesza. Niektóre utwory były współcześnie pisane. Negro spirituals są to najstarsze muzyczne śpiewy. Co nie znaczy, że ten gatunek nie żyje? Bo weźmy chociażby utwór „Nobody Knows the Trouble I’vs Seen” śpiewany przez Luisa Armstronga, Mahalie Jackson czy innych współczesnych amerykańskich wokalistów. Gospel wyszedł z Negro spirituals. W tej chwili ciężko jest uchwycić granicę między jednym a drugim gatunkiem.
Wykształciła się Pani w kierunku muzyki poważnej. Gdzie, zatem szukać korzeni zainteresowania się tym gatunkiem muzycznym?
- To za sprawą mojego ojca, Jerzego Czaplickiego, światowej sławy barytona. W naszym domu muzyka poważna była od zawsze. W moim przypadku najpierw był fortepian a później klawesyn. Grą na tym instrumencie oczarował mnie Władysław Kłosiewicz, mój nauczyciel, znany klawesynista. Pewnego razu przeglądałam nuty mojego ojca i ku mojemu zdziwieniu znalazłam w nich opracowania Negro spirituals. Były tam między innymi: „Go down Moses”, „Swing low sweet chariot”, Joshua fit the battle o' Jerico” i wiele innych. Domyśliłam sie, ze mój ojciec musiał to śpiewać.
A jednak rodzinna tradycja?
- No, tak.
A co z jazzem?
- Kiedyś z mężem mieliśmy zespół jazzowy. Teraz jak gdyby mi to umknęło. Może z braku pewności siebie, ale zawsze chciałam śpiewać jazz.
Jakieś plany na przyszłość?
- Dobrze czuję się w baroku i tu chciałabym się rozwijać. Na razie nie jestem na stałe związana z żadnym chórem.. Póki, co wychowuję dzieci. Później zobaczymy. Często śpiewam koncerty z moim mężem a ostatnio z Tomkiem Piętakiem. To są znakomici kameraliści, przy nich po prostu się staje i śpiewa.
Przypomnijmy, że Joanna Lalek studia ukończyła w warszawskiej Akademii Muzycznej im. F. Chopina w klasie klawesynu prof. Władysława Kłosiewicza. Śpiewu uczyła się w klasie prof. Hanny Rejmer. Uczestniczyła też w mistrzowskich kursach interpretacji muzyki barokowej prowadzonych przez Kaia Wessela, Nicolasa Parle i Ingrid Wierod.
Swój warsztat wokalny rozwijała pod kierunkiem Olgi Pasiecznik, Kaudi Kaudowa i Jacka Laszczkowskiego. W roku akademickim 2005/2006 studiowała śpiew barokowy (klasa Roberty Invernizzi) i muzykę kameralną (klasa Mary Galassi) w Accademia Internazionale della Musica w Mediolanie.
© Maciej Wesołowski, Foto: Waldek / TSK24 Team