Mimo udanego początku meczu, w którym Witkowski z rzutu wolnego poważnie zagroził doskonale spisującemu się bramkarzowi z Sandomierza, wyrównany poziom gry trwał tylko 10 minut. Wtedy to składną akcję  przeprowadzili gospodarze, by później przy biernej postawie obrońców Granatu umieścić piłkę w siatce.

 

Chwilę później Granat mógł wyrównać i nawet strzela bramkę, niestety nie uznaną przez arbitra. Kolejnego gola w 18 minucie dołożył Kapsa. Od tej chwili Sandomierzanie osiągnęli wyraźną przewagę, a w powietrzu czuć było następne bramki. I tak jeszcze przed przerwą po faulu w polu bramkowym gości, sędzia podyktował rzut karny, który na raty wykorzystał zdobywca pierwszej bramki Mateusz Michalski.

W drugiej połowie piłkarze Wisły spokojnie kontrolowali przebieg meczu, raz po raz stwarzając dogodne sytuacje, które udało im się zamienić na jeszcze jedno celne trafienie.

Ósma porażka Skarżyszczan i przedostatnia pozycja w tabeli pozostawia wiele do życzenia, nasuwa się również pytanie czy jesteśmy za słabi na czwartą ligę?