Powiadomienie o plikach cookie Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia, więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.

Logo

Przeżyli razem 50 lat

Trudno definiować to co oparte jest na uczuciach. Mówimy dość często o miłości, nienawiści, obojętności. Oczywiste i jasne odczucia nie potrzebują encyklopedycznych określeń, bo każdy z nas odczuwał je bez względu na wiek, przynależność do grupy społecznej, pozycję zawodową czy wyznawaną religię.

Kiedy jednak mamy do czynienia z czymś co jest trudne do analizy ze względu na swoją złożoność, musimy poszukać odpowiedzi na wiele pytań, związanych z powstającymi po logicznym rozbiorze danej kwestii elementów składowych. Szczęściem jest, gdy uzyskane w trakcie tak prowadzonego badania elementy stanowią wielkości niepodzielne bo pozostaje nam już tylko zgłębienie ich jako elementarnych przyczyn lub potrzeb tworzących całość zjawiska.
.

Małżeństwo według mnie należy traktować jak zjawisko, wynikające z potrzeby łączenia się dwojga ludzi w związki, które mają swoją podstawę zarówno w pragmatycznym uzupełnianiu się, ale także spełnianiu potrzeby bycia razem wynikającego z przyczyn filozoficznych i uczuciowych.

Jakie zatem elementy decydują, że dwoje ludzi podejmuje wspólną drogę nie bacząc na przeciwności jakie ich na niej czekają? Wielu z nas odpowie, że to jest miłość. Uczucie silne, kierujące nami często bez racjonalnej analizy skutków, a zarazem piękne i niepowtarzalne. Nie jest to instynktowne podejmowanie wyzwania, bo instynkt kieruje nas w stronę osiągania korzyści zarówno fizycznych jak i psychicznych.

Należałoby zatem zanalizować to uczycie pod kątem złożoności lecz trudno jest podejmować takie wyzwanie w sytuacji, gdy wiele pokoleń socjologów, psychologów i filozofów nie potrafiło sobie z tym poradzić. Napisano o niej wiele psalmów pochwalnych jak choćby ten: „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.(…) Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość."” 1 Kor 13,1-13.

Na tym uczuciu jak na silnej podstawie budujemy wzajemne relacje scalające nas ze sobą tak mocno, że stajemy się jednym. Ta jedność wielokrotnie poddawana jest próbom. Są to próby czasu, rozstania, pokusy wykroczenie poza krąg obejmujący nasze wzajemne przenikanie, szukanie czegoś nowego w nadziei odnalezienia lepszego zaspokajania naszych intymnych potrzeb. Nie możemy jednak zapominać o postawionej na początku tezie o złożoności zjawisk.

Złożoność małżeństwa polega na tym, że może i owszem początkowo jest ono wynikiem „zaślepienia” miłością do drugiej osoby, to w miarę upływu czasu stajemy się bardziej dociekliwi, analizujemy sytuację dogłębnie przyzywając na świadków momenty niejasne i trudne, dopuszczamy do głosu wątpliwości, jakie towarzyszą nam z dnia na dzień coraz częściej. Złożoność ta właśnie potwierdza, że należy włączyć w cały proces dwa jeszcze jakże ważne uczucia: wiarę i nadzieję.

Wiara to podstawa istnienia człowieka od momentu jego poczęcia. To ona każe nam z dnia na dzień uczestniczyć w procesie dojrzewania, funkcjonowania i umierania. Wiara, że kolejny dzień jest niepowtarzalny, niezwykły i dlatego musimy go przeżyć nawet z ciekawości czy obowiązku. Wierzymy, że każdy z nas ma jakąś misję do spełnienia i dlatego ciągle pniemy się po schodach życia wpatrzeni w szczyt, który niejasno jawi nam się gdzieś na końcu tej drogi. Nikt z nas nie może określić ilości schodów do pokonania. Ktoś może mi zarzucić, że mając wolną wolę możemy przerwać ten pochód ku nieznanemu skracając swoje życie, ale czy mamy pewność że tak właśnie nie miało się ono w tym przypadku zakończyć? Być może staniemy wówczas po drugiej stronie i przekonamy się, że po prostu wypełniliśmy nasze przeznaczenie. Ale wiara jest nierozerwalnie związana z nadzieją. Mamy nadzieję na spełnienie naszych oczekiwań, czyli tego w co wierzymy. Ufamy, że uda nam się zrealizować plany jakie pokładamy w naszym życiu. Nadzieja jest chęcią zdobycia lub osiągnięcia celu, a wiara samoutwierdzeniem w przekonaniu, że nam się uda.

Te trzy elementy wyznaczają nam potrzebę dążenia do realizacji planu jakim jest małżeństwo. Kiedy zapytalibyśmy nowożeńców schodzących właśnie ze ślubnego kobierca czego oczekują po nowo rozpoczętym rozdziale swojego życia, odpowiedzi potoczyłyby się jakby były wyuczone: szczęścia, miłości, spełniania potrzeb każdego z nich, posiadania kogoś bliskiego, czułości. Cóż zatem dzieje się między ludźmi, że tracą wiarę w spełnienie tych pragnień, słabnie nadzieja, że kiedyś zostaną spełnione, a miłość okazuje się jedynie chwilowym zauroczeniem, płomieniem, który już się wypalił i nawet popiół został zdmuchnięty z ich życiowego paleniska przez wiatr zobojętnienia? Dlaczego w dzisiejszych czasach tak wiele jest rozwodów? Dlaczego wiele par, które kiedyś tak bardzo pragnęły się nawzajem, w budynkach sądów staje się wrogami, gotowymi wytoczyć dowolny argument celem zniszczenia przeciwnika? To chyba jednak temat na zupełnie inne rozważanie.

Nadzieją napełnia się moje serce a rozum wiarą, kiedy znajduję empiryczne potwierdzenie możliwości zrealizowania przyrzeczenia danego wobec siebie, że będę do momentu śmierci tylko z tą osobą, którą wybrałem i której złożyłem przyrzeczenie, kiedy widzę ludzi świętujących pięćdziesięciolecie pożycia małżeńskiego. To oni powinni prowadzić nauki przedmałżeńskie bazując na swoich doświadczeniach, a nie ci którzy samozwańczo kreują się na znawców tematu. To ci ludzie, bardzo często starzy i schorowani wiedzą co znaczy poświęcenie się drugiej osobie. To tu możemy odnaleźć tą prawdziwą miłość, nadzieję i wiarę. To oni są wzorem i z ich doświadczeń należy czerpać wiedzę przed podejmowaniem tak ważnej i odpowiedzialnej decyzji. Ci ludzie posiadają doświadczenie jak iść przez życie z bagażem problemów, które pojawiają się w jakże naturalny sposób dzień po dniu. Począwszy od przysłowiowej „szklanki wody” podanej do łóżka, a skończywszy na zmianie jednorazowej pieluchy i karmieniu łyżeczką. To są prawdziwe wyzwania świadczące o człowieczeństwie osób podejmujących wyzwanie jakim jest małżeństwo.

Popatrzmy na tych ludzi i uczmy się od nich bo ani wielkie słowa, ani tym bardziej poradniki w stylu „Jak przetrwać w małżeństwie” nie są warte więcej niż możliwość zgłębienia choćby części tego doświadczenia, jakie oni posiadają. Ucząc się od nich stajemy się silniejsi wiarą, że można tą drogą kroczyć pokonując wiele przeszkód, a każdy codziennie pokonywany stopień przybliża nas do szczęścia, jakim jest możliwość spojrzenia wstecz i podziwiania panoramy naszego dobrze spełnionego obowiązku jakim jest życie.

Kilka ujeć z obchodów srebnych i złotych godów w Ostrej Bramie...

 

 © tekst: M.J., foto: Piotr Adamczyk / TSK24 Team
Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.