Powiadomienie o plikach cookie Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia, więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.

Kontakt z redakcją: tel. 41 2511951 alinajedrys@gmail.com


BEZPŁATNIE PUBLIKOWANE SĄ JEDYNIE OGŁOSZENIA NIEKOMERCYJNE.

  • Kategoria: Kultura

Czym jest sztuka? Wzruszeniem!

To bardzo symboliczny czas. Czas żałoby i czas po żałobie. Czerń po kolejnej polskiej tragedii jest kolorem dominującym od 10 kwietnia. Duża dawka czerni pozostanie w naszych oczach i umysłach jeszcze długo. W okresie żałoby miała się odbyć promocja „Fragmentów życia”, dwudziestej książki Bożeny Kowalskiej, kobiety instytucji, która według mnie wchodzi w skład Trzech Gracji polskiej krytyki sztuki i jej propagandy w Europie - JJK – Jakimowicz, Jaworska, Kowalska.

Promocja dwudziestej książki, ale pierwszej bez bibliografii i naukowego patosu, bardzo osobistej, będącej wiernym odtworzeniem impresji na temat sztuki życia i życia sztuki w śródpościu wiedzy o sztuce światowej czyli w epoce przejściowej między późnym Gomułką a wczesnym Gierkiem. Ta czerń jest dominantą białej okładki książki, jest znakiem, jakich w bogatym życiu Autorki było wiele. Jest także świetną zapowiedzią treści. Na okładce jest relief Henryka Stażewskiego – jedna z tych prac, o które mogłoby zabiegać każde liczące się muzeum na świecie, gdyby nie to, że jest to dar Artysty i jedna z najlepszych prac w kolekcji, którą Bożena Kowalska gromadzi od półwiecza.

W środku Radomia, w rewitalizowanej od kilku lat elektrowni, pamiętającej czasy Guberni Radomskiej Priwislenskiego Kraju jest sala, która od 23 kwietnia jest bez wątpienia najlepszą salą wystawową w Polsce. „Moja kolekcja – dary od przyjaciół” i promocja książki – pamiętnika i katalogu Bożeny Kowalskiej to wystawa ze wszechmiar godna polecenia! Ojcem tej wystawy jest Zbigniew Belowski dyrektor artystyczny Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia, bardzo prężnego ośrodka propagandy sztuki . Najkrócej mówiąc, w tej sali można zobaczyć prace klasyków polskiej współczesności. Albo inaczej: hity sztuki polskiej II połowy XX wieku i przełomu wieków według Bożeny Kowalskiej. Na wystawę składają się obrazy, instalacje, grafiki i rysunki. Od pierwszego wejrzenia rozpoznaję prace artystów wstępnie ukształtowanych twórczo w międzywojniu, jak Kajetan Sosnowski (1913-87), Henryk Stażewski(1894-1988), Tadeusz Brzozowski (1918-87), Wojciech Fangor (ur.1922),czy Jerzy Nowosielski ( ur. 1923). Spoglądam na niebywałe „koło” Fangora górujące nad pierścieniem płócien zawieszonych z mistrzowskim wyczuciem. Koło jest niewielkie, zaledwie dwadzieścia osiem cali, ale po raz pierwszy widzę w nim tak wielką siłę przyciągania. To świetny pomysł, aby obiekt o takiej sile wyrazu wynieść poza oś wzroku. Gdyby nie ten zabieg – dzieło Fangora zadusiłoby swoich sąsiadów. Reliefy Stażewskiego – wysmakowane, przemyślane, piękne! Obrazy Kajetana Sosnowskiego, przyjaciela i mentora Bożeny Kowalskiej są tak zwanymi pustymi obrazami, w których autor eksperymentuje z percepcją koloru. Mimo pozoru monochromatyczności jego płótna falują, migają wielobarwnością, smugami sprzężeń i złudzeń optycznych. Są wyraziste, niepokojące i z pozoru bezbronne. Rysunki Tadeusza Brzozowskiego są duże, ekspresyjne, ironiczne, ba! wielce groteskowe, wyposażone w odautorską instukcję obsługi: Chrapy primadonny admirować trza i Świniopas drży i rży ekstraordynaryjnie zaświadczają o tym niezbicie! Najwięcej liryki, mistycyzmu i szczerego oddania duchowi malarstwa wychodzi z Cerkwi w górach Jerzego Nowosielskiego, artysty, który był współzałożycielem legendarnej Grupy Krakowskiej.

O ile z rozpoznaniem klasyków nie miałem większego problemu, o tyle wyszukiwanie „perełek” z pozostałej reszty zbioru i atrybuowanie ich, potraktowane jako zabawa w „Kto to namalował?” nie była już taka prosta. Powinienem uderzyć się w pierś i zakrzyczeć : - Moja wina, moje wina, moje bardzo wielka wina! Popełniłem ciężki grzech ignorancji polskiej sztuki nowoczesnej. Omijałem dalekim łukiem wystawy „nowoczesnych” pokazywane w galeriach BWA, CBWA, zinstytualizowanych innych galeriach z Zachętą włącznie. Poddałem się oportunistycznej zasadzie, że w sztuce już wszystko było. Że nowocześni nie mają nic do powiedzenia. Że naigrywają się i ze mnie i z krytyki. Żyłem w świecie paradoksów, w którym za pensję nie mógłym kupić jednej monografii o sztuce nowoczesnej na przykład w Niemczech. W szkole podstawowej, średniej i na studiach nikt mnie nie pytał o rolę sztuki, nie pokazywał korzyści jakie przynosi obcowanie z pięknem. Umiałem rozróżnić Matejkę od Kossaka. Gdy przebrnąłem etap elementarnej wiedzy o sztuce zacząłem drugi etap – podróż do modernizmu i początków wielkiej sztuki w Polsce Odrodzonej. Poznałem panie Irenę Jakimowicz i Władysławę Jaworską, którym wiele zawdzięczam. Mijały lata, a moje zmysły estetyczne nie potrafiły przetrawić odhumanizowanej, nowej sztuki bylejakości, siermiężnej formy, napompowanych manifestów artystycznych i tak zwanej sztuki merde. Taki stan trwał mniej więcej do początku lat 90-tych ubiegłego stulecia, to jest do czasu otwarcia mojej własnej galerii Forum Anticum. Już wtedy wydawało mi się, że nie będę w stanie odrobić zaległości w zrozumieniu sztuki in statu nascendi. Mimo to z uporem, krok po kroku wchodziłem do pracowni Gierowskiego, Maziarskiej, Dobkowskiego, Beryszaka, Bogusza, Myjaka, Winiarskiego, Pamuły i wielu innych dzięki kluczowi, który dostałem od Pani Bożeny Kowalskiej. Ten klucz to dzieło o polskiej awangardzie malarskiej 1945-1980. Zrozumiałem wiele, ale nie wszystko. Bo sztuki nie da się ogarnąć i zaszufladkować. Zawsze istnieją i będą istnieć cienkie czerwone linie między stylami, prądami, wydarzeniami, modami i – izmami. Myślę również, że miłośnik sztuki dawnej prędzej czy później podejdzie do dzieła, jak na przykład instalacja Tamary Berdowskiej, pochyli się nad nim, pomyśli i zapyta znawcę: co to dzieło wyraża? Nawet jeśli nie uzyska satysfakcjonującej odpowiedzi spróbuje znaleźć ją sam... I na tym również polega fenomen sztuki nowoczesnej. Bez sztuki naszych czasów, nie ma kultury naszych czasów, nie ma naszej tożsamości...

W zabawie „Kto to namalował?” nie mam konkurenta. Oglądam więc wystawę w pojedynkę i bez trudu rozpoznaję prace Romana Opałki (ur.1931), który jako jeden z niewielu Polaków jest uznawanym autorytetem malarskim na świecie. Jego obrazy liczone wyznaczają swoisty kamień milowy w sztuce światowej XX wieku. Cieszę się, że są obrazy Jana (Dobsona) Dobkowskiego (ur.1942), nie takie jakie ma swojej kolekcji Metropolitan Museum w Nowym Jorku, czerwono-zielone lecz wysmakowane, falujące i kojące błękitami i cieniutką kreską rysunki. Oglądam świetnego Stefana Gierowskiego( ur.1925) i Władysława Hasiora ( ur.1928), rozpostartego w kąciei dumnego majestatem Sztandaru strażnika ostatniej biedronki . Rozpoznaję również sąsiadujące ze sobą prace Ryszarda Winiarskiego (ur.1936) i Jana Ziemskiego (1922 - ). I to by było na tyle w temacie rozpoznawania obiektów. Tylko tyle, czy aż tyle? Jeszcze parę lat temu nie byłbym w stanie rozpoznać więcej, niż połowy wymienionych Artystów. ..

Nad czerwono-niebiesko- czarną kompozycją op-artowską Ziemskiego wisi duże płótno Pawła Mostowskiego (ur.1953), bez tytułu ale fantastycznie geometryczne i wciągające do kontemplacji ruchem trójkątów i kwadratów układających się w koła, elipsy i parabole. Taka abstrakcja nie jest abstrakcją lecz realnym opisaniem nastroju autora i widza. Jest ręką wyciągniętą w geście zaproszenia do wspólnej podróży po koleinach i meandrach życia duchowego.

Po przeciwnej stronie sali wisi abstrakcja Jadwigi Maziarskiej (1913 -2003), której nie rozpoznałem, ale płótno z falującymi pionowymi liniami otaczającymi biało-czarne pola z roku 1974 jest inne od jej prac z lat pięćdziesiątych. I znowu, jak przystało na dawną Mistrzynię Abstrakcji, autorka nie podaje widzowi instrukcji obsługi obrazu. Bez tytułu! Widzu! Myśl, jako i ja myślałam podczas aktu twórczego. Myśl! To ja, Artysta popycham cię w stronę intelektualnej rozgrywki z materią nieożywioną, ale żyjącą swoistym, niepowtarzalnym życiem...

Opisanie pozostałych dzieł z kolekcji darów od przyjaciół Bożeny Kowalskiej zostawiam na czas lektury książki, od której nie mogłem się oderwać. Jest to książka wyjątkowa. Wyjątkowa pod każdym względem, ponieważ jest niskonakładowym katalogiem znakomitych prac pokazanych publicznie tylko jeden raz i to nie w stolicy, ale w dość małym, bez tradycji intelektualnych mieście Radomiu. Jej treść jest najbardziej osobistym zapisem wrażeń duchowych jakie czytałem. To, o czym pisze Bożena Kowalska pamiętam z własnego, dorosłego życia, które rozpocząłem w 1966 roku. Mieszkałem z dala od miejskiego zgiełku, o marcu’68 dowiedziałem się od aktywu robotniczego, który wieziono autobusami do Warszawy na wiece poparcia dla tow. Wiesława. Z dala od sal wystawowych oglądałem przedwojenne reprodukcje dzieł impresjonistów, fowistów, nabistów, surrealistów. Poznawałem sztukę jak nieodpakowany cukierek. Zapis pamiętnika to zapis najnowszej historii sztuki polskiej. Nie dane mi było za jednym zamachem poznać tylu wspaniałych ludzi sztuki, którzy przewijają się przez stronice „Fragmentów życia”. Każde zdanie o ich temperamentach twórczych, upodobaniach artystycznych, o warsztacie, o sposobie przygotowywania wystaw, o walkach podjazdowych, o prasie, cenzurze, propagandzie sztuki – słowem o życiu artystycznym Polski lat przełomu Gomułka/Gierek chłonę z absolutną ciekawością. W treści książki – pamiętnika pojawiają się niezliczone anegdoty, a także autorefleksje, z których ta o wyborach między wydaniem ostatnich lirów na bilet do muzeum w Rzymie czy na panini jest w swojej szczerości bardzo dramatyczna. Mówi wtedy nie bez żalu: Życie samą sztuką okazało się nieosiągalne! Trzeba jeść! Pani Bożena Kowalska jest nie tylko pragmatyczną Panią Doktor od Sztuki Nowoczesnej. Jest znakomitą narratorką, która w jasny i pozbawiony „przeintelektualizowania” sposób pokazuje to, co ma do pokazania. Ten walor książki jest jej zdecydowanym atutem. Poza tym książka zawiera świetne reprodukcje prawie dwustu obiektów kolekcji oraz przejrzysty ich spis.

Czym jest sztuka? Przemawia do ludzi wzruszeniem. Ale w jakim stopniu samą formą i przekazem, a w jakim stopniu legendą? Na to pytanie próbowała sobie odpowiedzieć Autorka na łamach „Fragmentów życia” u progu swojej kariery. Wydając książkę, dzieląc się z publicznością intymnymi zapisami rozważań o życiu sztuki i sztuce życia sama stała się dla mnie legendą. I cieszę się, że będę tę legendę upowszechniał, ponieważ działaniem tym choć w małym stopniu spłacę kredyt wiedzy o sztuce nowoczesnej, jaki zaciągnąłem w dziele życia naukowego Bożeny Kowalskiej.

MCSW Elektrownia Radom
 

Wystawa: „Moja kolekcja – dary od przyjaciół” oraz promocja książki „Fragmenty życia” Bożeny Kowalskiej. Wystawa czynna od 23 kwietnia 2010 r.

©  Andrzej Grabkowski/TSK24/Team

 

 

Ostatnie komentarze

  • Janusz powiedział(a) Więcej
    Adam Ciok to kandydat dobry na plebiscyt Echa Dnia, w którym SMS-y wysyłają gimnazjaliści. Był w nim potencjał na... 2 dni temu
  • Dlaczego znowu ja ? powiedział(a) Więcej
    Nie ty jeden jesteś rozczarowany zachowaniem Pani Nowek. Ale lepiej że teraz ludzie się na niej poznali niż po 2... 2 dni temu
  • Banita powiedział(a) Więcej
    Przerośnięty chłopczyk wypromowany przez sąsiadów z ulicy i kolegę K.K. 2 dni temu

Komentarze pozostają własnością ich twórców - redakcja TSK24.pl nie bierze za nie odpowiedzialności. Nick nie jest zastrzeżony dla jednego użytkownika.
Serwis nie ma obowiązku publikacji nadesłanych materiałów. Materiały nie zamawiane przez Serwis Informacyjny TSK24.pl nie podlegają zwrotowi. Autorzy materiałów publikowanych w serwisie wyrażając zgodę na ich publikację przenoszą jednocześnie prawa do nich na rzecz Serwisu Informacyjnego TSK24.pl. Serwis zastrzega sobie również prawo do wykorzystywania zamieszczanych materiałów w celach promocyjnych i reklamowych na wszelkich polach ekspozycji.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone - Żadna część jak i całość materiałów zawartych w portalu TSK24.pl nie może być powielana i rozpowszechniania lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie.
Wszelkie wyżej wymienione postępowanie bez pisemnej zgody wydawcy - PPHU MPC-TECH ZABRONIONE!