- Kategoria: Publicystyka społeczna
- admin
Te nagrody im się po prostu należały?
Prezydent Konrad Kronig wielokrotnie publicznie krytykował rząd Beaty Szydło za przyznane wysokie nagrody. Sam jednak przyznał gigantyczne nagrody dla kilku pracowników urzędu gminy. Jak widać nie są to małe kwoty. Można zadać pytanie czym zasłużyli się owi pracownicy? Jakie mają szczególne osiągnięcia, które przełożyły się na korzyści dla mieszkańców miasta? Trudno jednak znaleźć na te pytania odpowiedzi. Należy zaznaczyć, że każda ze szczegónie „docenionych” w ten sposób osób pobiera niemałe wynagrodzenie wynikające ze stosunku pracy. Może po prostu te pieniądze im się należały?
W 2016 roku nagrody otrzymali:
Wiceprezydent Andrzej Brzeziński 13 550 zł
Wiceprezydent Krzysztof Myszka 13 550 zł
Skarbnik Ewa Pawełczyk 23 550 zł
Asystent prezydenta Iwona Lesiak 5900zł
Sekretarz Agnieszka Winiarska 2500zł
Przypomnijmy, że na wszystkie nagrody w 2016 wydano 102 150zł, czyli te 5 osób dostało prawie 58% (59 050 zł) ogólnej kwoty przeznaczonej na ten cel. Pozostałe 43 100 zł zostało dla ponad 150 osób.
W 2017 roku nagrody otrzymali:
Wiceprezydent Andrzej Brzeziński 20 400 zł
Wiceprezydent Krzysztof Myszka 20 400 zł
Skarbnik Ewa Pawełczyk 22 400 zł
Sekretarz Agnieszka Winiarska 8000zł
Asystent prezydenta Jakub Bilski 7200zł
Dla 5 osób przeznaczono 78 400zł z kwoty 209 917zł, czyli ponad 37%, a dla blisko 200 osób pozostało 131 517 zł.
Dla porównania pracownicy Urzędu Miasta otrzymali nagrody w wysokości kilkuset zł. Pracownik kilkaset złotych, a Pani Skarbnik i Panowie wiceprezydenci 100 razy więcej!
Nagrody finansowe mogą być przyznane pracownikom, którzy poprzez wzorowe wypełnianie swoich obowiązków, przejawianie inicjatywy w pracy i podnoszenie jej wydajności oraz jakości przyczyniają się szczególnie do efektywnego wykonywania zadań urzędu. Czy w/w osoby spełniły te kryteria? Pan Jakub swoja nagrodę otrzymał zaledwie po kilku miesiącach swojej pracy… Czy jest to uczciwy podział nagród. Przecież to urzędnicy pracują najciężej. Nikt nie jest przeciwnikiem nagród, ale powinny być one przydzielane w odpowiedniej wysokości proporcjonalnie do efektów pracy tym bardziej, że środki pochodzą z podatków mieszkańców. Dodatkowe wynagrodzenie powinno być również dokładnie uzasadnione.
W przypadku nagród dla członków rządu PiS skończyło się na tym, że ministrowie przeznaczyli swoje nagrody na cele społeczne. A jak skończyło się to w naszym magistracie? Po wniosku radnego Wiesława Szwajewskiego by nagrody przeznaczyli na dowolny cel charytatywny ze strony Wiceprezydentów i Pani skarbnik padały słowa oburzenia, iż radny nie będzie im mówił co mają robić z nagrodami. Jednocześnie twierdzili, że te nagrody po prostu im się należą. (sic!) Czy nie mamy tu do czynienia z syndromem Kalego? A może należało by sparafrazować Orwella: „Wszyscy są sobie równi, ale niektórzy są równiejsi od innych”.
Istotne dla Skarżyszczan jest to, za co ponad zwykłą pracę, ponad zwykłe obowiązki, Wiceprezydenci, Pani Skarbnik, Pani Sekretarz oraz asystenci otrzymali aż tak wysokie nagrody. Zabrakło chyba spojrzenia etyczno-moralnego na kwestię ich wysokości.
Naturalnie za chwilę okaże się, że to autor niniejszego artykułu jest wszystkiemu winny, że winni są poprzednicy, fazy księżyca i Jan Kowalski. Ale dlaczego Kowalski? Bo to on jako przeciętny mieszkaniec przyczynił się do takiej obsady personalnej w mieście wrzucając do urny kartę do głosowania podczas ostatnich wyborów.
Przypomnieć jednak nie zawadzi cytując klasyka, że „Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”.
MJ