Powiadomienie o plikach cookie Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia, więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.

Kontakt z redakcją: tel. 41 2511951 alinajedrys@gmail.com

  • Kategoria: Wywiady

Swojej szkole na 100-lecie! - Od Kazimierza do Krzysztofa

Ok Kazimierza do Krzystofa
Gdy w 1923 roku Skarżysko-Kamienna otrzymało prawa miejskie, to w Kamiennej istniało już od ośmiu lat jedno z nielicznych w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, progimnazjum filologiczne. Pierwszy rok i pierwszy wiek działalności szkoły inaugurował w 1915 roku pierwszy jej dyrektor, ks. Kazimierz Sykulski, wspaniały duszpasterz, pedagog i polityk. Szkoła istnieje do dziś, jako Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza (wcześniej: Augusta Witkowskiego). Od kilkunastu lat dyrektorem Mickiewicza jest Krzysztof Zemeła, wybitny historyk, którego o kilka kwadransów rozmowy poprosili: licealistka z XXI wieku (matura w 2015 roku) Karolina Marcinkowska i maturzysta z XX wieku (świadectwo dojrzałości otrzymał w 1954 roku) Ryszard Bilski.
 
          – W 2015 roku nasze liceum kończy sto lat. Skarżysko miało takiej rangi szkołę, gdy nie było jeszcze miastem! Co – zdaniem pana, badacza historii Skarżyska i okolic – spowodowało, że samorząd ówczesnej Kamiennej, jeszcze jako osady, mając niewątpliwie setki innych potrzeb, wydatków postawił  tak odważnie na rozwój oświaty?
 
          – Przede wszystkim powszechny głód wiedzy wśród kolejnego już pokolenia młodych ludzi rodzących się w niewoli. Zaborca rosyjski od 120 lat prowadził brutalną politykę ograniczania i pozbawiania tożsamości narodowej Polaków. W minimalnym stopniu zaspokajane były potrzeby oświatowe. W powiecie koneckim, w którym znajdowały się osady nad Kamienną – teren późniejszego miasta Skarżyska-Kamiennej – około połowa ludności (powyżej 6 lat) nie potrafiła czytać i pisać. Konkludując: w warunkach okupacji rosyjskiej walka o polską szkołę w Kamiennej musiała zakończyć się klęską, choć dla rozwoju oświaty w osadzie zrobiono bardzo dużo. Powstało wiele szkół tzw. początkowych, coraz powszechniejszego było nauczanie domowe.
 
W 1915 roku, drugim roku I wojny światowej, Rosjanie zostali wyparci z osady, ustabilizowały się rządy austro-węgierskie, co zmieniło całkowicie warunki rozwoju polskiej oświaty. Nowe władze chciały pozyskać przychylność ludności na nowo zajętych terenach, przychodziło im to dość łatwo. Austriacy od dziesięcioleci prowadzili bowiem liberalna politykę oświatowa na terenie swojego zaboru w ramach tak zwanej – przyznanej Polakom – autonomii galicyjskiej. I to jest ta druga ważna okoliczność, która  wyzwoliła, skrywane do tej pory, pokaźne pokłady żarliwego patriotyzmu, dużą wiedzę i umiejętności organizacyjne oraz świadomość, że bez polskiej szkoły nie da się odbudować Polski. Ci wybitni ludzie, bohaterowie tamtych skrajnie trudnych lat, biedy, spuścizny zaborów i okupacji, trwającej wojny, organizowali – bez żadnych gwarancji na sukces – polskie życie gospodarcze społeczne, oświatowe. Skupili się w powstałym w 1914 r. Komitecie Obywatelskim, który uzyskał  duże zaufanie i poparcie społeczne mieszkańców osady Kamiennej. Szczególną role odegrała Komisja Szkolna... Ksiądz Kazimierz Sykulski, proboszcz filialnej parafii Bzin, Stanisław Zaleski, sędzia sądu pokoju, Wacław Węgrzecki, prezes Banku Spółdzielczego, Wacław Cichocki, a później Andrzej Bałtruszajtis. To im chylimy nie tylko czoło, ale i karki myśląc o powstałym sto lat temu Progimnazjum Filologicznym, szkoły Komitetu Obywatelskiego w Kamiennej, przekształconej po 2 latach w pełne ośmioklasowe gimnazjum. Szkoła była prywatna, pieniądze na jej zorganizowanie: wynajęcie lokalu, wyposażenie, zatrudnienie wykwalifikowanej kadry pochodziły z prywatnych kieszeni głównych założycieli. Później wprowadzono opłaty za naukę, tzw. czesne. Nie była to – podkreślmy –  działalność komercyjna, którą tak przesiąkły obecne czasy.
 
Taki był, jakże trudny, lecz pełen obywatelskiej troski, start szkoły. Później było już tylko lepiej.
 
          – Dość powszechna jest opinia, że od początku istnienia szkoła miała wybitnych nauczycieli. Co ich przyciągało i zatrzymywało w Skarżysku, nieraz na całe życie?
          – To bardzo trafna opinia. W szkole pracowali i także dziś pracują nauczyciele, którzy swój zawód traktowali i traktują nie tylko jako źródło utrzymania siebie i rodzin. Nawet tylko pobieżne przypomnienie sylwetek przedwojennych nauczycieli pozwala dostrzec w nich ludzi ponadprzeciętnych, o bardzo szerokich zainteresowaniach, kończących studia w europejskich uczelniach, o nieskazitelnych walorach moralnych, zaangażowanych w życie miasta, szkoły. Wtedy słowo nauczyciel budziło szacunek.
 
Przed II wojną światową w szkole pracowało około 80 nauczycieli, wielu z nich doczekało się odrębnych opracowań, trafiło do słowników, nie tylko regionalnych, ale i ogólnopolskich. Wspaniały poczet nauczycieli naszej szkoły rozpoczyna wspomniany już ksiądz Kazimierz Sykulski, wybitny kapłan, społecznik, działacz oświatowy, parlamentarzysta, znakomity kaznodzieja, uczestnik wojny z bolszewikami 1920 roku, później więzień i ofiara hitlerowska Oświęcimia, dalej: Marta (Schuberth) i Andrzej Bałtruszajtis, Jadwiga i Konstanty Bobowscy, ks. Edward Ptaszyński, ks. Roman Śmiechowski, Stanisław Zaleski, Kazimierz Szumski, Tadeusz Bochenek, Antoni Bartoszewski... Rozwijające się dynamicznie miasto w czasach II Rzeczypospolitej ściągało nie tylko kwiat polskich konstruktorów, inżynierów, techników, pracujących w Państwowej Fabryce Amunicji, rozwój miasta spowodował wielki napływ inteligencji, która znalazła tu swoje miejsce na ziemi, w tym w naszej szkole. Wojna, okupacja hitlerowska postawiła przed nauczycielami, jedynej średniej szkoły w regionie, dodatkowe zadania: tworzenia grup konspiracyjnych, angażowania się w walkę zbrojną, a także kontynuowania misji nauczycielskiej. W tajne nauczanie zaangażowało się około czterdziestu nauczycieli. Ich aktywność i poświęcenie sprawiły, że Skarżysko i nasza szkoła wyróżniają się na polskiej mapie tajnego nauczania. Wielu naszych pedagogów oddało życie za Polskę, wspomnijmy tu Henryka Wytrzyszczewskiego, Karola Schubertha (zamęczony przez bolszewików w Charkowie), Edmunda Gizejewskiego... Wielu trafiło do obozów koncentracyjnych.
 
Przez mury szkoły w latach powojennych przewinęło się do tej pory około 250 nauczycieli. Wielu spędziło w niej całe swoje zawodowe życie, tworzyło niepowtarzalny klimat tej placówki, przekazywało wiedzę, wychowywało w duchu patriotycznym. W najtrudniejszych powojennych stalinowskich czasach szkoła była bastionem oporu, tu działały nadal organizacje niepodległościowe, wydawano nielegalne ulotki, walczono o prawo nauki religii w szkole... W czasach sowietyzacji polskiej oświaty nasza szkoła stawiała opór! Głównie z tego powodu powołano drugą szkołę, która posłusznie wykonywała wszystkie polecenia i stała się dumą i wzorem w opinii ówczesnych władz oświatowych i partyjnych. Wystarczy przejrzeć archiwa IPN i KM PZPR w Skarżysku-Kamiennej.
 
          – Starsi absolwenci wspominają Witkowskiego jako kuźnię prawdziwej polskiej inteligencji. Dziedzictwo zobowiązuje... Czy skutecznie?

          – Rzeczywiście, przedwojenna matura była swoistą nobilitacją. Głównie dlatego nieporównywalnie trudniej było ją uzyskać niż dzisiaj. Zdany egzamin dojrzałości otwierał drzwi do gmachów wyższych uczelni. Zdecydowana większość z kilkunastu tysięcy absolwentów przez te drzwi przeszła, kończąc studia i podejmując pracę, odnosząc przy tym sukcesy zawodowe, a co najważniejsze zadowolenie. Wśród absolwentów Witkowskiego-Mickiewicza jest wielu wybitnych naukowców różnych dyscyplin, lekarzy, prawników, ekonomistów, nauczycieli, polityków, wybitnych dziennikarzy – radiowych, telewizyjnych, prasowych, w tym korespondentów wojennych – aktorów filmowych i teatralnych, sportowców, biznesmenów. Niektórzy jeszcze jako uczniowie przejawiali swój talent: stąd tak wielu laureatów krajowych finałów olimpiad przedmiotowych. Inni sprawdzali się redagując czasopisma szkolne, innych pasjonowała działalność w samorządzie szkolnym, tworzyli grupy taneczne, teatralne, literackie. Dla szkoły zawsze będzie wizytówką jej pierwszy absolwent: prof. Florian Stanisław Barciński, wybitny geograf ekonomiczny, późniejszy rektor Akademii Handlowej w Poznaniu – obecnie Uniwersytetu Ekonomicznego, który za wybitne zasługi w 1981 r. został doktorem Honoris Causa tej uczelni – oraz prof. Włodzimierz Sedlak, twórca szkoły bioelektroniki, elektromagnetycznej teorii życia i pojęcia wszechpróżni.
 
Warto też przypomnieć o tych uczniach i absolwentach, którzy dla Polski zrobili coś szczególnego, wyjątkowego – zginęli w jej obronie, w walce o wolność. W tym wypadku trudno mówić o karierze, raczej o postawach. Fenomenem na skalę kraju jest liczny udział uczniów, jako ochotników w wojnie obronnej z bolszewikami 1920 roku, jak również w walce z najeźdźcą hitlerowskim w 1939 roku. Walczyli na frontach w Polsce i w całej Europie (np. słynni lotnicy) w ruchu oporu, czynnym i biernym, czasów wojny. Wśród nazwisk pomordowanych na Borze, Brzasku, Firleju, spotykamy osoby związane ze szkołą... Choćby najmłodszego zamordowanego podczas egzekucji polskich patriotów na Borze w 1940 roku, 15-letniego Karolka Kuźniara.
Wracając do zasadniczego pytania, liceum cieszyło się i nadal się cieszy dużym powodzeniem, przyciąga ich wysoki poziom nauczania i niepowtarzalny, twórczy i serdeczny klimat, możliwości rozwoju indywidualnych pasji i zainteresowań. I wspaniała, bogata historia szkoły.
 
          – Dlaczego zmieniono patrona szkoły z Witkowskiego na Mickiewicza?
 
          – Była to inicjatywa ówczesnego dyrektora szkoły Jana Wantucha, który w 1955 r. rozpoczął starania o zmianę imienia szkoły. Łatwo było to tłumaczyć uczczeniem 100 rocznicy śmierci wieszcza. Ta inicjatywa wychodziła na przeciw ogólnym tendencjom władz partyjnych walki z przedwojennymi tradycjami, jak wtedy określano, burżuazyjnymi. Dodajmy, ze dyrektor był zaangażowanym działaczem partyjnym, członkiem egzekutywy Komitetu Miejskiego PZPR, później radnym Miejskiej Rady Narodowej. Wyrzucano ze szkoły przedwojennych, wybitnych nauczycieli, którzy nie rozumieli potrzeby stalinowskich zmian na lepsze w oświacie, zmieniono i poprzedniego patrona, którym był wybitny fizyk, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Oficjalna nazwa pojawiła się w decyzji ministerstwa 9 stycznia 1957 r. Były w późniejszych latach próby przywrócenia pierwotnego patrona, niestety, nieudane. W świadomości najstarszych absolwentów Mickiewicz zawsze był i jest Witkowskim.
 
          – A jak rozpoczęła się pana przygoda ze Skarżyskiem i II LO? Czemu zawdzięczamy to ogromne zainteresowanie się, a może nawet i miłość do grodu nad Kamienną? Spod pana pióra wyszło wiele książek poświęconych Świętokrzyskiemu.
 
          – Obchodzę w tym roku skromny jubileusz – 35 lecia zamieszkania w naszym mieście. Miało być na chwile, ta chwila trwa już 35 lat i trwać będzie, mam nadzieje, jeszcze długo. Przed podjęciem decyzji, nigdy w Skarżysku nie byłem, a były to czasy, że trudno było o nim cos znaleźć, wyczytać, dostępna literatura była więcej niż skromna, tym bardziej historyczna. Mówiąc krótko, to była randka w ciemno... Oceniając z perspektywy lat, randka udana pod każdym względem: rodzinnym, osobistym i zawodowym.
 
I znowu kolejny jubileusz – do skarżyskiego ogólniaka trafiłem w 1984 roku, a wiec to już (aż) mija 30 lat – znowu przez przypadek, bo przeznaczenie to za wielkie słowo. Pamiętam pierwszą moją klasę, z nazwiska, a z częścią tych pierwszych moich wychowanków utrzymuje kontakt do dziś.  
Skarżysko, miasto na szlaku, z widokiem nie tylko na góry, pod względem badan historycznych było zaniedbane. Badając zupełnie inne problemy, trafiałem w archiwach polskich i zagranicznych na materiały odnoszące się do naszego miasta i jego czasów przedmiejskich, które nie ujrzały światła dziennego. Gdy okazało się, ze to już spory materiał, wyszła pierwsza książka poświęcona rozwojowi osadnictwa na tych terenach do końca XVII wieku. Po niej przyszły następne, okazji było sporo: kolejne rocznice nadania praw miejskich, jubileusze naszej szkoły w: 1990, 1995, 2000 i 2005 roku. Byłem i jestem zafascynowany historią naszej szkoły i miasta...Wspaniali ludzie, nietuzinkowi, warto o nich pisać, człowiek przy tym dużo się uczy. Z czasem badania karier elit magnackich, systemu władzy, stosunków dworskich czasów Wazów zeszły na dalszy plan. Uzbierało się już grubo ponad 130 publikacji, prac redakcyjnych, do tego liczne wystawy, sesje, sympozja,odczyty, wielogodzinne dyskusje i spory. Liczę na kolejne. Teraz łatwiej zbiera się materiały do publikacji, że wspomnę: nieoceniony dostęp do internetu, możliwość fotografowania źródeł archiwalnych, a przede wszystkim współpracę w ramach powstałego w naszym mieście Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego. Wydawany jest, spełniający rygory naukowe, rocznik – w tym roku mamy już piąty tom – pracuje wspierająca nas Rada Naukowa złożona z wybitnych historyków, zaś merytorycznych standardów pilnują  recenzenci z różnych ośrodków akademickich. Pochlebne recenzje znawców nie tylko dają satysfakcje, są paliwem, które – mimo trudności różnego typu – wyzwala w wielu z nas nowe zasoby energii. Jest ona tym bardziej potrzebna, gdyż zdecydowaną większość prac wykonujemy społecznie.
 
PTH w Skarżysku-Kamiennej ma imponujący dorobek naukowy, doceniany bardziej w ośrodkach akademickich, niż w naszym mieście. Z satysfakcją stwierdzam, że grono piszących o historii Skarżyska i regionu stale się powiększa.
 
Dziś trudno znać się na wszystkim, stąd przy ostatnich pracach monograficznych widoczny jest, ustalony w sposób naturalny, podział ról. Bardzo sobie cenie współprace z dr. Piotrem Kardysiem, dr. Tadeuszem Wojewodą, Marcinem Medyńskim, który wielokrotnie już pełnił rolę historycznego pogotowia ratunkowego, ratując mnie wypisami z archiwów warszawskich i nie tylko. Podobną pomocą służy prof. Grzegorz Miernik, z którym współpraca sięga poprzedniego wieku. Wystarczy spojrzeć na ostatnie monografie poświęcone dziejom Skarżyska-Kościelnego, Bliżyna, Skarżyska-Kamiennej, które bez współpracy kilku autorów raczej by nie powstały.
 
          – Zjazd stulecia będzie wyjątkowym wydarzeniem w historii szkoły i miasta. Jaka będzie jego wiodąca myśl? Jakie będzie  przesłanie Mickiewicza na następne stulecie?
 
          – 100-lecie szkoły to wydarzenie historycznej rangi. Już przez sam fakt, że przez całe dwudziestolecie międzywojenne była jedyną tego typu placówką między Radomiem, Kielcami, Ostrowcem a Końskimi, jej oddziaływanie na lokalną społeczność było niezwykle znaczące. Szkoła jest przecież starsza od miasta i silnie z jego historią związana. Jubileusz to niepowtarzalny, niezwykły czas spotkań, wspomnień, refleksji nad przebytą drogą, zadumy nad osiągnięciami i oczywiście czas świętowania. Przygotowując uroczystości jubileuszowe chcemy przypomnieć przeszłość, ale z myślą o przyszłości. Przyświeca nam cel, by ta wielka rodzina, której znakiem firmowym jest Witkowski-Mickiewicz, zintegrowała się jeszcze bardziej wokół naszej szkoły, by obecni uczniowie i przyszli, którzy będą świadkami tej uroczystości uświadomili sobie, na wielu przytaczanych przykładach, że warto w swój rozwój inwestować, ze warto marzyć, stawiać sobie ambitne cele i świadomie do nich dążyć.
 
          – Czy nie przeraża pana ucieczka, właśnie w ogólniakach, od klasycznych wzorców i programów nauczania, a więc ograniczanie zajęć z historii, eliminowanie lektur obowiązkowych, które stanowiły przez dziesiątki lat tzw. kanon podstawowy? Czy coraz powszechniejsze sprawdzanie wiedzy za pomocą testów... Wystarczy trafić z krzyżykiem we właściwy kwadracik...
 
          – Byłem świadkiem wielu zmian systemowych, programów, podręczników, wprowadzania nowatorskich rozwiązań. Zawsze budziło to obawy... Potem przychodziły następne, człowiek wtedy odruchowo utożsamiał się z poprzednimi. I tak jest zawsze. Człowiek z natury jest zachowawczy, pionierów zaś jak na lekarstwo. Zbyt częste zmiany w programach, w systemie oceniania uczniów nie są jednak wskazane. Szkolnictwo powinno opierać się na trwałych fundamentach. Bo w końcu wszystkim nam zależy, by wykształcić ludzi mądrych, kreatywnych, z umiejętnościami, które pozwolą poruszać się im po skomplikowanych meandrach współczesnego życia. Ludzi mobilnych na rynku pracy, z nawykiem uczenia się przez całe życie, bez lęków społecznych, asertywnych, odpowiedzialnych za siebie i innych. Ja wierzę w polskich nauczycieli, którzy w kontakcie z uczniem potrafią sami znaleźć najlepsze rozwiązania. Historia naszej szkoły jest mikroskopijną historią naszego narodu, w chwilach wielkiej próby, wielkich wyzwań dziejowych nikt drugiemu w świadectwo ze stopniami nie zaglądał: liczyła się ofiarność, poświęcenie, bezkompromisowe bronienie wartości. Niepoważnie, na tym tle, wygląda moda na rankingi, klasyfikacje, na procentowe wyrażanie tego co osiągnął uczeń w szkole... Dorosłe życie stawia przed człowiekiem nowe wyzwania i problemy, których nie spotkał w podręcznikach szkolnych, ani nie przećwiczył na lekcjach. Dlatego tym bardziej potrzebne jest młodemu człowiekowi szerokie wykształcenie ogólnokształcące, humanistyczne, które lepiej pozwala kształtować wyobraźnię, szerokie patrzenie na rzeczywistość. Dopiero wobec tych wyzwań człowiek zdaje prawdziwy egzamin.
 
To co przeszkadza w pracy szkoły, to nadmierna biurokracja. Coraz mniej czasu zostaje więc na prawdziwy kontakt z uczniem, jego zapracowanymi rodzicami, na indywidualizację nauczania. Co do krzyżyka stawianego we właściwym kwadraciku testu, to warto sobie uświadomić, że wiele milionów ludzi codziennie staje w kolekturach Lotto, z nadzieja na odmianę swojego życia i losu, stawiając krzyżyki. I jeszcze za to płacą. Przydaje się w każdej sytuacji uśmiech losu, rzecz w tym, by całe życie nie zeszło na czekaniu na ten szczęśliwy traf.
 
          – Pierwszym dyrektorem naszej jubilatki-stulatki był Błogosławiony ksiądz Kazimierz Sykulski, wspaniały duszpasterz, pedagog i polityk. Czy i jakie jego wzorce mogą być dziś przydatne?
 
          – Błogosławiony ksiądz Kazimierz Tomasz Sykulski stworzył, jak na owe czasy, bardzo nowoczesną placówkę oświatową. Warto przypomnieć, ze w byłym Królestwie Polskim istniały 33 szkoły filologiczne męskie, 1 – żeńska i 3 – koedukacyjne. Właśnie szkoła w Kamiennej była koedukacyjną. To budziło liczne kontrowersje, lecz ks. Sykulski nie pozwolił na zmianę jej profilu. Wiele odwagi wymagało też podkreślenie w regulaminie szkolnym – wprowadzonym w życie w 1916 roku (Polska jeszcze oficjalnie nie istniała) – wymogu-nakazu: Nie zapominaj, że jesteś uczniem Szkoły polskiej. Uniwersalne nauki księdza Sykulskiego – który ze szkołą był związany także po wyjeździe z Kamiennej, jako honorowy członek Rady Pedagogicznej i Komisji Szkolnej (przyjeżdżał  regularnie na jej posiedzenia) – odnajdujemy w jego bardzo bogatym dorobku, w licznych artykułach, drukowanych i rękopiśmiennych kazaniach, w mowach, wystąpieniach sejmowych, w twórczości poetyckiej, a także, co nieczęste, w codziennym życiu, pracy, aż po męczeńską śmierć w Oświęcimiu. Na postawie tej przebogatej spuścizny myśli powstać powinna niezwykle pożyteczna praca naukowa. Na taką czekamy.
 
Ksiądz przez całe swoje życie, gdziekolwiek był, walczył o powszechny dostęp do polskiej oświaty. Wielokrotnie podkreślał, że wykształcenie i wychowanie młodego pokolenia jest fundamentem bytu narodowego. Wskazywał na te wartości, które aktualne są i dziś. Jałmużna z grosza i chleba dobrą jest rzeczą, ale nie wystarcza do wychowania dzieci na przyszłych obywateli kraju. Dzieciom potrzeba miłości, nauki i dobrego przykładu, otoczyć je trzeba troskliwą i serdeczną opieką, osłonić przed zarazą zgnilizny, a nauczyć kochać Boga i Polskę całą potęgą duszy niewinnej. Te słowa księdza Sykulskiego z 1919 r. są mottem obecnego programu wychowawczego szkoły. Dla księdza Sykulskiego słowa: solidarność, sprawiedliwość społeczna, patriotyzm, tolerancja, miłość bliźniego nie były pustymi frazesami. Ksiądz Sykulski nie tylko potrafił pięknie mówić, on każde z tych pięknych pojęć wypełniał czynem, był żywym przykładem wzorowego kapłana, znakomitego kaznodziei, pedagoga, przyjacielem każdego, szczególnie najsłabszych, bezbronnych i biednych. Przeczytajmy, jak aktualnie brzmią nadal jego słowa: (...) Nie burzyć, ale budować! Nie wyrywać, ale szczepić! O złą wolę i zdradę nie posądzaj nikogo, bo to boli. Nie nienawidzić jeden drugiego, ale miłować. Nie potępiać tych, którzy inaczej myślą, bo wszyscy kraj kochamy, wszyscy gotowiśmy cierpieć, walczyć i umierać dla niego... Zgoda i jedność niech zapanuje w naszym kraju. Niech olśni oczy nasze pięknością swoją i niech wzbudzi w nas miłość bratnią (...) Niech przyjdzie i niech powie one słowa pokoju, które zażegnają burze sporów i nienawiści (...) Niezgoda stworzyła Targowicę (...) Rzuciła nas pod nogi wroga. Te słowa zostały wypowiedziane przez księdza Sykulskiego właśnie na naszej ziemi, w Bzinie. Jakże wymowny jest jego artykuł pt. Jak zaradzić złemu. I właśnie na tych – ciągle przypominanych Polakom – uniwersalnych wartościach ks. Sykulski budował program naszej szkoły. Jego przesłanie wciąż jest aktualne dla każdego z nas. Przynajmniej być powinno...    
 
          – Dziękujemy za rozmowę.
PS
 
Są to obszerne fragmenty wywiadu, który znajduje się w książce Ryszarda Bilskiego pt. A wierzby szumią, szumią, szumią... wydanej przez Towarzystwo Miłośników Dolnej Kamiennej (TMDK). Publikowany jest za zgodą wydawcy. Tak śmiałe i ambitne przedsięwzięcie wydawnicze – liczącego zaledwie kilka lat TMDK – zasługuje, zdaniem nie tylko recenzentów, ale i zwykłych Czytelników na słowa uznania. Kierowane są one zarówno pod adresem zespołu autorskiego, m.in. byłych gimnazjalistów i licealistów, głównie z Jubilata: II LO, jak też: inż. Leszka Stecia i Mirosława Paducha, ludzi ciężkiej, często także fizycznej pracy, lecz znających i ceniących wartość książki utrwalającej prawdziwą historię naszego miasta. Nie sposób nie wspomnieć też, że teściowa inż. Stecia, pani Jadwiga Studzińska, była – na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia – jedną z pierwszych uczennic Witkowskiego. Szkoła mieściła się wówczas przy ul. Staszica, natomiast przy Konarskiego wznoszono dopiero nowy jej gmach. 









 

                                     
     

   

                                                

Ostatnie komentarze

  • Firc powiedział(a) Więcej
    Bardzo fajna inicjatywa. Dziękuję jako mieszkaniec. Mała cegiełka do poprawy wyglądu miasta. 19 godzin temu
  • Dorota powiedział(a) Więcej
    A jak się zdenerwował???? 21 godzin temu
  • Pieszy powiedział(a) Więcej
    Brawo Panie Włodku. 1 dzień temu

18-03-2024 Wydarzenia w powiecie

Koncert charytatywny dla Igi Patyk

14-03-2024 Wydarzenia miejskie

Konwencja wyborcza KWW Marka Materka



        




       

                                                        

Komentarze pozostają własnością ich twórców - redakcja TSK24.pl nie bierze za nie odpowiedzialności. Nick nie jest zastrzeżony dla jednego użytkownika.
Serwis nie ma obowiązku publikacji nadesłanych materiałów. Materiały nie zamawiane przez Serwis Informacyjny TSK24.pl nie podlegają zwrotowi. Autorzy materiałów publikowanych w serwisie wyrażając zgodę na ich publikację przenoszą jednocześnie prawa do nich na rzecz Serwisu Informacyjnego TSK24.pl. Serwis zastrzega sobie również prawo do wykorzystywania zamieszczanych materiałów w celach promocyjnych i reklamowych na wszelkich polach ekspozycji.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone - Żadna część jak i całość materiałów zawartych w portalu TSK24.pl nie może być powielana i rozpowszechniania lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie.
Wszelkie wyżej wymienione postępowanie bez pisemnej zgody wydawcy - PPHU MPC-TECH ZABRONIONE!