- Kategoria: Oczami Skarżyszczan
- User
Roman Wojcieszek w gościnie u „skarżyskiej diaspory” w Warszawie
— Co na zbliżającym się finiszu kadencji prezydenckiej, mamy nadzieję, że będzie następna, najbardziej pana cieszy — zapytaliśmy prezydenta.
— Że mieszkańcy coraz rzadziej mówią o Skarżysku: „to miasto”, lecz coraz częściej, „moje miasto”. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu przyczyniłem się do tego — padła odpowiedź.
— A porażka?
— Niedostatek środków poważnie hamuje nasze zamierzenia inwestycyjne. Są też inne przeszkody. Kiedyś — o czym piszą obecni tu panowie: Medyński i Krauze we wspaniałej książce pt. „Miasto kolejarzy nad Kamienną” — to dawniej sami kolejarze dbali nie tylko o dworzec, lecz także i o plac przed dworcem. Dziś, chcąc uporządkować i przystosować ten teren dla wygody podróżnych, budując choćby parkingi, miasto musiało najpierw ten plac od PKP wykupić, co stało się przed kilkoma dniami.
Jedni ze Skarżyska wyjeżdżają, ale wiele osób przybywa, tu znajduje swoje miejsce. Niższe ceny działek budowlanych i coraz dogodniejsza komunikacja skłaniają, na przykład, mieszkańców Kielc do osiedlania się w naszym powiecie...
— Ma pan zapewne na myśli komunikację drogową, bo kolejowa nie tylko, że się nie rozwija, lecz się zwija! Zlikwidowano połączenie z Sandomierzem, z Tomaszowem... Wiem, wiem, to decyzja kolei, a może zapadła nawet i wyżej. To, co się od wielu lat w Polsce dzieje na „żelaznych szlakach” zakrawa na skandal. Biurokracji „spółkowej” z wysokimi pensyjkami przybywa zaś pociągów ubywa.
— Nie mogę nie przyznać państwu racji.
Prezydent Wojcieszek podarował „skarżyszczanom na emigracji” w Warszawie (wielu, jak choćby Marcin Medyński, marzy o rychłym powrocie) najnowszą książkę pt. „Mała Ojczyzna Skarżysko-Kamienna, dziedzictwo kulturowe i środowisko naturalne”. Książka jest arcyciekawa, zainteresuje więc także i tych, którzy znają historię swego miasta. Miło mi, że wśród podarunków znalazł się też mój najnowszy zbiór reportaży, wspomnień i rozmów o Bliżynie i Skarżysku pt. „O czym Jagiełło śnił w Bliżynie”, tym bardziej, że swoje dedykację złożyli w niej: prezydent Skarżyska Roman Wojcieszek oraz wójt Gminy Bliżyn Mariusz Walachnia.
— Opuściliście państwo przed laty, z różnych powodów, swe ogniska rodzinne, lecz nie zapomnieliście o Skarżysku. I za to wam dziękuje — powiedział na pożegnanie Roman Wojcieszek.
Nie były to słowa tylko kurtuazyjne. Grupa skarżyszczan — której motorem, mimo już sędziwego wieku, jest Maria Wytrzyszczewska — żyje wciąż problemami swego rodzinnego miasta. Na szczególną uwagę zasługuje dorobek wydawniczy, którego symbolem jest niewątpliwie książka pt. „Bracia Bernasowie, wspomnienia z lat II wojny światowej”, wydana przed dziesięciu laty dzięki Marii Wytrzyszczewskiej, Tadeuszowi Czaplarskiemu i Jerzemu Krauze. To niemalże gotowy scenariusz filmowy! Z inicjatywy Marii rozpoczęto, pewnie pół wieku temu, odtwarzanie listy skarżyszczan ofiar tej wojny. Wspomnijmy jeszcze o monografiach J. Krauze, m.in. o fabryce amunicji i o kinach w Skarżysku. Mimo „swoich lat” Jerzy nadal kipi pomysłami. Teraz „kombinuje” jakby zagospodarować bezużyteczne tereny nad Kamienną.
— Zachwycajmy się pięknymi wierzbami, które pochylają się nad zakolami rzeki, lecz zakładajmy też wielkie plantacje wikliny, jako ekologicznego paliwa, biopaliwa — mówi J. Krauze.
Popieram tę inicjatywę, tym bardziej, że dzięki uprzejmości TSK24.pl staram się ten pomysł już od pewnego czasu rozpropagować. Zainteresowanie jest spore.
Ryszard Bilski, na „emigracji” w Warszawie od 1954 roku.
© Ryszard Bilski / TSK24/Team