- Kategoria: Poezja
- W.Ziomek
- Odsłony: 5204
Debiut Sędziowski
Dzisiaj w Wąchocku święto od rana,wielki mecz będzie rzecz niesłychana.
Ciągnie na stadion tłum całą parą,wali też sołtys ze swoją starą.
Idą gęsiego nawet parami,niektórzy idą ze sztachetami.
A łysy Franek co mieszka w lesie,dziarsko zapycha i dyszel niesie.
Zaciekły kibic z drabiną wali,mądry ma trąbkę i to się chwali.
Miejsca zajęli na samej górze,co z tego wyjdzie nie wiem – nie wróżę.
Wtem stadion zamarł niczym w topieli,bo już kibice sędziów ujrzeli.
Wyszedł arbiter,a z nim liniowi,nikt ich tu nie zna - wszyscy są nowi.
Już losowanie i piłka stoi,sędzia się trzęsie straszie się boi.
Dmuchnął więc w gwizdek piłka ruszyła,aż mu się jego główka spociła.
Liniowy spojrzał na swą ceulę,co ma pokazać nie wie w ogóle.
Główny się zgubił w strachu i złości, „pokazał wapno”! Karny dla gości.
Sędzia kalosz – wre publika,całe tony mięsa wtyka,
wszyscy krzyczą, „ciarki łażą” i kanarki doić każą.
A on słucha niedomiary , każą włożyć okulary,
„rany Julek” co się dzieje,patrzcie,patrzcie już kuleje.
I wszyscy razem kalosza biją,na trybunach głośno wyją,
Na sędziego wszyscy hura,on do szatni daje „wióra”.
Sędzia pryska już z boiska,potracili głowy i działacze porządkowi.
W tym tumulcie dostał w szczenę,że aż zarył nosem w ziemię,
Leży biedny koło szatni,a liniowi też nie zdatni.
Awantura się zrobiła,jest milicja – już wkroczyła.
Gaz i pałki w ruchu mają i kajdanki zakładają.
Straż też jedzie wodą leje,aż się sikawkowy śmieje,
Strumień mocny jakich mało,sędziego też opryskało.
Więc się zerwał mokry cały,tylko patrzy skamieniały,
Tak się zbudził – widno było,a to wszystko mu się śniło.
Był przejęty egzaminem,nie wesołą więc ma minę.
Sen i mara była chytra,a czy egzamin zdał na arbitra?
W taki sposób „bardzo prosty”, zaliczyć musiał debiut sędziowski.
Morał sobie wyciąg sam,jedno zdanie o tym mam,
Żeby takich scen nie było,gwizdaj tylko to co było.
Autor:
Skarżysko-Kam.31.10.1988r. Wacław Ziomek
DEBIUT SĘDZIOWSKI