- Kategoria: Publicystyka społeczna
- User
Zwyczaje wiosenne - wspomnienia dawnych czasów
Jej babcia, Ewa Pawłowska, w początkach dwudziestego stulecia, kiedy to nasz kraj znajdował się w niewoli trzech zaborców, była kucharką w pieleszach dworskich hrabiny Tarnowskiej.
Według relacji pani Pawłowskiej, wspomniana hrabina mieszkała w Końskich, a jej rezydencja była dla wszystkich prawdziwą ostoją polskości. W pawilonie północnym zwanym potocznie Egipcjanką, organizowane były kwietniowe wieczorki fortepianowe, podczas których zebrani goście delektowali się polską muzyką, która w owe dni była zabroniona dla wszystkich Polaków. Gdy nastała wiosna, hrabina Tarnowska, organizowała tak zwane wyjazdy konne za miasto, gdzie omawiano możliwości przywrócenia naszego kraju w grono niepodległych państw.
Według relacji pani Stanisławy Synowiec, pielesze Tarnowskich były kolebką naszej kultury narodowej. Z nastaniem wiosny, hucznie obchodzono zwyczaj topienia Marzanny, która nie tylko symbolizowała zimę, ale dla żyjących w czasach niewoli Polaków, była ona odzwierciedleniem naszej narodowej tragedii. Po takowym obrzędzie, wszyscy recytowali poezję Mickiewicza, lub też Słowackiego, a także śpiewano wówczas pieśni patriotyczne. Pracująca w kuchni pani Tarnowskiej Ewa Pawłowska, także delektowała się rodzimą literaturą, nawet czytała przesycone polskością książki Józefa Ignacego Kraszewskiego, które stanowią nieocenioną pamiątkę dla jej współcześnie żyjącej rodziny.
Kolejnym zwyczajem wiosennym, kultywowanym na dworze hrabiny Tarnowskiej, były tak zwane mokre okienniki. Polewano wówczas okno kuchenne wodą, wypowiadając jednocześnie te rzeczy, które wszyscy chcieli żeby się szybko zakończyły. Wierzono wówczas, że tak jak woda podczas deszczu wszystko zmywa, tak też zmyje ona to, co jest dla wszystkich niedolą i udręką. Jak relacjonuje pani Stanisława, jej dziadek Jan Pawłowski, z racji tego, że Polska była pod zaborami, został generałem w armii cara Mikołaja II.
On to mieszkając w Petersburgu wraz z żoną i dziećmi, zawiózł wspomniane zwyczaje wiosenne na dwór carski, które kultywowane były przez rezydujących tam Polaków. Jan Pawłowski, przeczuwając rychły wybuch rewolucji październikowej, mającej miejsce w 1917 roku, wyprawił żonę i dzieci do Polski. Sam zaś pozostał w Rosji pełniąc obowiązki carskiego oficera. Pawłowski już nigdy nie powrócił do kraju, a domyśleć się jedynie można, że został zabity przez dzierżących wówczas władzę bolszewików. - Cieszę się, że mam co wspominać, jak moja rodzina zachłystywała się polskością wtedy, gdy była ona tylko w sercach gorących patriotów- mówi pani Stanisława Synowiec. Do dziś, opowiadam o tych czasach mojej wnuczce Gorgi uczennicy skarżyskiej podstawówki, której ofiarowałam także pamiątkowe książki Kraszewskiego, mające już ponad sto lat – kończy kobieta.